Naturalne sposoby na wzmocnienie odporności u dzieci

Naturalne sposoby na wzmocnienie odporności u dzieci

Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko chorowało jak najrzadziej. Nie każdy jednak wie, że budowanie odporności to proces, na który mamy istotny wpływ już od samego poczęcia! Przekonajmy się, dlaczego warto postawić na naturalne metody wzmacniania odporności u dzieci.

Medsowa.pl: Coraz więcej rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że prawidłowa dieta ma kluczowe znaczenie dla zdrowia jelit, które odgrywają ważną rolę w prawidłowym działaniu układu odpornościowego. Jak mikrobiom dziecka wpływa na jego zdrowie?

AS: Noworodek dziedziczy florę bakteryjną od swej matki w czasie porodu, jeśli oczywiście poród odbywa się siłami natury. A więc mama w czasie ciąży w szczególności powinna dbać o prawidłowy mikrobiom. Prawidłowy, czyli taki, w którym nad patogenicznymi bakteriami przeważają szczepy korzystne. To, co dzieje się w jelitach wpływa także na stany zapalne miejsc intymnych. Z tego względu należy szczególnie dbać o kolonizację dróg rodnych “dobrymi bakteriami”, bo właśnie tymi bakteriami będzie pokryte dziecko, jego jelita, skóra itp.

I tutaj przechodzimy do sedna: mikrobiom ma ogromny wpływ na ogólną kondycję dziecka! Kolki i biegunki u noworodków mogą mieć podłoże związane z dysbiozą. Jeśli mama przyjmowała antybiotyki przed porodem, źle się odżywiała lub jeśli w trakcie porodu otrzymała antybiotyk ze względu na wykrytą u niej bakterię GBS (paciorkowiec z grupy B), powinna obserwować maluszka oraz siebie i odbudowywać u obojga zdrowy mikrobiom.

Okazuje się, że niewłaściwa mikrobiota ma związek z chorobami i schorzeniami cywilizacyjnymi. Choć wydaje się, że nie ma między nimi korelacji, zaburzona flora bakteryjna może powodować astmę, choroby zapalne jelit, alergie, cukrzycę, otyłość i raka jelita grubego. Zostało to udowodnione poważnymi badaniami naukowymi.

Medsowa.pl: Co sprzyja wzmacnianiu odporności u dzieci?

AS: Bezstresowe wychowanie! Żartuję!;) Mimo, że stres w każdym przypadku osłabia układ odpornościowy, jest to czynnik, nad którym nie zawsze mamy kontrolę.

Dzieciom jest potrzebny ruch na świeżym powietrzu przez cały rok, a wspinanie i rozciąganie to znaczące elementy w rozwoju mięśni, kości i stawów. Place zabaw wychodzą tym ważnym potrzebom naprzeciw.

Nasz “sezon słoneczny” jest krótki, dlatego musimy wykorzystać go w pełni i jak najczęściej wystawiać się na słońce. Jestem przeciwniczką nakładania na skórę kremów z filtrem. Blokują one produkcję naturalnej witaminy D, która ma ogromne znaczenie dla zdrowia organizmu. Kremy z filtrem zaburzają także pracę układu endokrynologicznego, zanieczyszczają morza, rzeki i jeziora. Tego typu kremy nie chronią przed rakiem skóry - głośno mówi o tym amerykańskie FDA. Oczywiście w kontakcie ze słońcem ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku.

Rodzice powinni dbać o to, aby w otoczeniu dzieci maksymalnie ograniczać używanie chemii gospodarczej i higienicznej, stosować kąpiele magnezowe, a w miarę możliwości kupować jedzenie z hodowli ekologicznej.

Medsowa.pl: Czy zdrowa dieta ma kluczowe znaczenie w procesie budowania odporności dziecka?

AS: Zdecydowanie tak.  Świeże warzywa i owoce to podstawa. Koktajle, świeżo wyciskane soki, sałatki, surówki to tak naprawdę najważniejsze pokarmy. Poza tym często zapominamy o zdrowych tłuszczach, bez których niektóre witaminy się nie wchłaniają. Mózg “odżywia się” tłuszczem, jest on potrzebny do prawidłowej pracy i rozwoju mózgu. Bez dobrych tłuszczów układ hormonalny funkcjonuje nieprawidłowo. Stawiajmy na tłuszcze nasycone - oliwę z oliwek, nierafinowany olej kokosowy, masło z mleka od wypasanych krów, czy smalec gęsi. Prawdziwy rosół na kościach pełny kolagenu to też fantastyczna potrawa - odżywia kości, mięśnie, skórę, wpływa rewelacyjnie na jelita. Jednak podkreślam - to musi być prawdziwy rosół z mięsem świetnej jakości.

Pamiętajmy, że dieta wspiera budowanie odporności, jest to to jednak proces. Czasem efekty widać już po 2 tygodniach od zmiany diety, czasem potrzeba kilku sezonów, aby organizm oczyścił się i wzmocnił. Pragnę także z całą mocą podkreślić, że każde dziecko jest inne i choć wytyczne dla wszystkich są takie same, szczegóły powinni “dopracowywać” rodzice, bo to oni dzięki obserwacji najlepiej znają swoje dziecko. Prawdziwe rozwiązania problemów zdrowotnych potrzebują czasu, skupienia i sporego zaangażowania.

Medsowa.pl: A co z niejadkami? W jaki sposób przy bardzo ograniczonym jadłospisie można wzmacniać odporność poprzez zdrowe jedzenie?

AS: Niejadkom trzeba proponować różne rozwiązania kulinarne, trzeba pamiętać o tym, że mogą one cierpieć na różne niedobory. W internecie dostępne są świadectwa rodziców, którzy dzielą się swoim doświadczeniem w rozszerzaniu diety niejadków, można szukać wsparcia lekarzy i dietetyków. Nie powinno się akceptować faktu, że dziecko je tylko płatki z mlekiem i pierogi z serem.

Rodzicom niejadków proponowałabym szejki i koktajle, które mogą być pełnowartościowymi posiłkami, wręcz witaminowymi bombami. Ich bazą powinna być przede wszystkim zielenina - wszelkie sałaty, szpinak, jarmuż lub chwasty, które są niesamowicie odżywcze (np. portulaka, bardzo dobre źródło kwasów omega 3). Do tego słodkie owoce - ananas, banan, maliny. Jest mnóstwo przepisów, warto testować i szukać odpowiedniego smaku i konsystencji.

Moim zdaniem do przemycania zdrowych rzeczy niejadkom warto zaprzęgnąć wyobraźnię. Zielony szejk to przecież kolor dinozaurów i Shreka. Fioletowy koktajl to z kolei napój gumisiowy. Latem można robić domowe sorbety. Widziałam kiedyś dziecko zjadające zblendowanego mrożonego banana z kalafiorem.

Medsowa.pl: Co przeszkadza w budowaniu odporności dziecka? Jakie błędy, często nieświadomie, popełniają tutaj rodzice?

AS: Paradoksalnie wiele szkody wyrządzają antybiotyki. Moim zdaniem leki te przepisywane są zbyt często i zbyt pochopnie. Owszem, mogą uratować życie, ale ich nadużywanie przekłada się na słabszą odporność. Uważa się, że 70-80% naszej odporności tkwi w jelitach - docelowo powinny je zamieszkiwać m.in. bakterie, które wzmacniają naszą odporność. Podając antybiotyk zmiatamy cały ekosystem i musimy rozpocząć mozolny proces odbudowy.

I tu pojawiają się kolejne błędy - dietetyczne. Jest to temat rzeka...w związku z antybiotykoterapią koniecznie należy wykluczyć cukier z diety, w każdej postaci. Cukier nie tylko odżywia patogenne bakterie, ale utrudnia przyswajanie minerałów i witamin z pożywienia. Z tego właśnie względu pojawiają się niedobory, które osłabiają małe organizmy, przez co stają się one podatne na infekcje.

Cukier jest sprytnie ukrywany w gotowych produktach, zwłaszcza w tych przeznaczonych dla dzieci - soczki, wody smakowe, jogurty, wszelkiego rodzaju przekąski, do których i rodzice oraz dzieci łatwo i szybko się przyzwyczajają. Ostatnio przeczytałam raport dotyczący wpływu cukru na mózg dzieci. Obserwowano dzieci na przyjęciach urodzinowych, na których jak wiemy królują słodkie przekąski. Maluchy szalały, biegały i krzyczały - według ich rodziców, którzy to obserwowali, bawiły się świetnie. Neurolodzy stwierdzili, że nie wszystkie zachowania są normalnymi przejawami radości, niektóre z nich były oznaką nieprawidłowej pracy mózgu spowodowaną przez nadmiar cukru. Stwierdzono nawet, że ich mózgi zachowują się jak mózgi ludzi uzależnionych od narkotyków lub alkoholu. Dodatkowo porównano przyjęcia ze zdrowymi przekąskami. Wyniki były jednoznaczne. Na imprezach “bezcukrowych” było o wiele mniej kłótni, bójek, aktów agresji i złości, dzieci rzadziej przejawiały hiperaktywność.  

Sen dzieci często jest zakłócany i to też ma przełożenie na ich zdrowie. Często bezpośrednio przed snem maluchy wystawiane są na działanie niebieskiego światła, które emitują monitory, ekrany tv i komputery. To światło zaburza produkcję melatoniny i może przysporzyć kłopotów z zasypianiem lub wyspaniem się.    

Kolejnym błędem jest sterylizacja otoczenia dziecka. Mnóstwo rodziców codziennie kąpie swoje dzieci od stóp do głów, nie zważając na to, czy rzeczywiście jest taka potrzeba. Używają przy tym szamponów oraz mydeł, które niekiedy zawierają rakotwórcze kokoamidy. I kategorycznie nie pozwalają dzieciom na brudzenie się, co jest błędem.

Medsowa.pl: Dlaczego powinniśmy pozwalać dzieciom na brudzenie się?

AS: W naturalnym brudzie, czyli w glebie, która nie jest skażona chemikaliami, zamieszkują bardzo silne bakterie. Jeśli ich szczepy dostaną się do naszego jelita, rozwijają się i przynoszą nam wiele korzyści. Dotykając gleby bakterie “przyklejają się” do naszej skóry, są przenoszone z rąk do ust i dalej. Dziś dzieciom nie pozwala się na wkładanie brudnych rąk do buzi, lizanie ziemi itp. Bo tam są przecież zarazki! A o te zarazki właśnie chodzi!

Na pewno nie zachęcałabym niemowlaka do lizania barierki w autobusie lub poręczy na klatce schodowej. Jak już powiedziałam bakterie bytujące w glebie są silne, urozmaicają nasz mikrobiom. Małe dziecko, które ma z nimi do czynienia wzmacnia swój układ odpornościowy. Poza tym przez skórę wchłaniają się zawarte w ziemi pierwiastki takie jak żelazo i cynk. Nie bójmy się kontakt u z ziemią i zachęcajmy dzieci do bliskości z nią.

Medsowa.pl: A co z profilaktyczną suplementacją w celu wspierania odporności? Czy powinno się ją stosować, czy raczej wystrzegać?

AS: Suplementację powinien kontrolować pediatra i w tej kwestii polecam konsultowanie się z nim. Ale jako mama, jako osoba, która żywo interesuje się tą kwestią, podzielę się moją subiektywną opinią. Nie jestem przeciwniczką suplementacji. Kto z nas nie miał nigdy skurczu łydki, komu nie drgała nigdy powieka? To objawy niedoboru magnezu.

Nasza żywność, zakładając, że mamy dobrze zbilansowaną dietę, powinna dostarczać nam wystarczającą ilość wszystkich składników odżywczych. Niestety w związku z masowym rolnictwem, odejściem od tradycyjnych metod uprawy, ziemia, na której rośnie nasz pokarm, jest często po prostu wyjałowiona. Tym samym żywność nie zawiera wystarczającej ilości chociażby magnezu. Na rynku dostępne są postacie magnezu, które świetnie wchłaniają się przez skórę, chociażby sól epsom. Można je dodawać do kąpieli, także dla dzieci.

Maluchom powinno się aplikować witaminę D - nie tylko w pierwszym roku życia. Każdy obywatel Polski powinien przyjmować witaminę D w okresie jesienno-zimowym, a latem wystawiać się na słońce jak najczęściej.

Magnez i witamina D zdecydowanie wspierają budowanie odporności.

Medsowa.pl: Czy uważasz, że coś jeszcze powinno “zostać powiedziane”?

AS: Rodzice nie przyzwyczajają dzieci do jedzenia kiszonek, dzięki którym do naszego jelita trafiają potrzebne dla zdrowia bakterie. Już kilkumiesięcznym maluszkom możemy dać do possania palec zamoczony w wodzie po ogórkach kiszonych lub kapuście (najlepiej domowej roboty). To bezpieczne. W wieku 6 miesięcy mój synek wysysał z ogórków miąższ i sok, na razie nie odmawia jedzenia kiszonek, co bardzo mnie cieszy.

Rodzice! Zapoznawajcie wasze dzieci ze smakiem kiszonych warzyw od pierwszych miesięcy. Jesteśmy “zaprojektowani” do jedzenia kiszonek, w końcu lodówki, które eliminują potrzebę kiszenia, to dość świeży wynalazek.

Aleksandra Sosnowa
mama, żona, hebraistka ze znachorskim zacięciem. Na co dzień mieszka w wielkim mieście, pracuje w tzw. korpo, w weekendy najchętniej ucieka na wieś, a w międzyczasie prowadzi bloga http://olchasosnowa.pl/, który jest ucieleśnieniem jej zainteresowań. Czym się interesuje? Naturalnymi metodami leczenia i odżywiania, filozofią zero waste i suszeniem ziół. Z racji bycia mamą wiele miejsca poświęca na lekturę o tym, jak wspierać zdrowie dzieci. Stara się żyć tym o czym pisze. Unika chemii i od ponad 2 lat stara się ograniczać śmieci, bo chce zostawić dzieciom świat, z którego nadal będzie można korzystać.

Więcej informacji o mnie znajdziesz na http://olchasosnowa.pl/

Serwis Medsowa.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.