Zdrowy styl życia staje się coraz popularniejszy, co bardzo cieszy, ponieważ oznacza to, że Polacy coraz chętniej zaczynają dbać o siebie i swoje zdrowie. Również my postanowiliśmy dołożyć swoją cegiełkę do promowania zdrowego stylu życia. W dzisiejszym wywiadzie będę rozmawiała z Karoliną Gawarzewską, z którą wspólnie będziemy chciały pokazać Wam, że nie trzeba być ekspertem, by żyć zdrowo!
Medsowa.pl: Karolino, jesteś moim wyjątkowym rozmówcą, ponieważ idealnie wpisujesz się w opis osoby zakręconej na punkcie zdrowia. Czy możesz pokrótce opowiedzieć nam, jak to się zaczęło? Skąd Twoje zainteresowanie zdrowym stylem życia?
Jako dziecko bardzo lubiłam spędzać czas na świeżym powietrzu. Zabawy z piłką, gra w gumę, sprzedawanie jarzębiny i plakatów z gazety Bravo na kocyku przed blokiem było standardem, szczególnie w wakacje. Miałam mnóstwo dziwnych pomysłów, lubiłam grę w chowanego czy „Adama 15”. Często chodziłam pograć w kosza na osiedlowym boisku. Namawiałam do tego też moje przyjaciółki, które niestety nie lubiły tak aktywnie spędzać czasu. Oprócz tych wszystkich zabaw lubiłam też słodycze, przez których zajadanie byłam „pączusiem” do szóstej klasy podstawówki. Mimo tego jeździłam na wszystkie szkolne zawody i zawsze miałam szóstkę z wychowania fizycznego. Angażowałam się w wiele aktywności i to może zabrzmieć wyniośle — ale lubiłam odkrywać siebie i swoje zainteresowania. Śpiewałam w chórze, grałam na organach, chodziłam na lekcje śpiewu i tańczyłam w szkolnym zespole tanecznym.
Wszystko było fajne, ale nigdy nic nie wciągnęło mnie na poważnie, aż do momentu, kiedy poszłam do gimnazjum. Pamiętam jak dziś dzień naboru do szkolnej grupy aerobikowej. Było to dla mnie coś nowego i bez zastanowienia postanowiłam spróbować swoich sił. Na casting przyszło dużo dziewczyn, ale ja postanowiłam sobie, że dostanę się mimo wszystko. Tego dnia dałam z siebie 101% i... udało mi się dostać do zespołu. Byłam wybrana jako jedna z pierwszych osób, co bardzo mnie podbudowało — to był moment, który stał się początkiem mojej pierwszej świadomej pasji — fit lifestyle.
Trenerka naszej grupy była również nauczycielką, więc nie raz zwracała nam uwagę na przerwie, kiedy któraś zajadała się pączkiem lub chipsami. To była dodatkowa motywacja, ale też nauka dyscypliny. Trenerka była bardzo wymagająca i dawała porządny wycisk na zajęciach. Wtedy tak tego nie widziałam, ale teraz jej za to dziękuję, bo jestem w stanie wytrzymać nawet najcięższy trening i nawet nie przejdzie mi przez myśl, by się poddać.
Sprawdź także: Co jeść zimą, aby wzmocnić odporność i nie przytyć?
Medsowa.pl: Skąd ta miłość do sportu i zdrowego jedzenia? Kiedy stała się bardziej świadoma? I czy zdarzyło się, by ta „miłość” zaprowadziła Cię w niewłaściwą stronę?
W III klasie gimnazjum na zajęciach z gimnastyki miałam wypadek. Naciągnęłam mięsień dwugłowy uda do takiego stopnia, że wylądowałam w szpitalu. Nogi nie mogłam wyprostować przez tydzień. Rodzina i przyjaciele odwiedzali mnie tak często, jak mogli, a to wiązało się z ciągłym dogadzaniem. Ciastka, batoniki i lody przynosił mi każdy. Mimo że starałam się kontrolować spożywanie słodyczy, to i tak jadłam ich znacznie więcej niż zwykle. Dodatkowo okazało się, że przez okres rehabilitacji i rekonwalescencji nie będę mogła ćwiczyć. Trwało to łącznie sześć miesięcy.
Nie byłam przyzwyczajona do takiego spoczynku, więc bardzo źle zniosłam myśl o tym, że przez tak długi czas nie będę mogła trenować. Wypadek wydarzył się w marcu, a ja już wcześniej zapisałam się na obóz taneczny, który miał odbyć się w sierpniu. Nawet przez myśl mi nie przeszło by go odwołać. Ponadto byłam przekonana, że będzie to obóz, na którym będzie więcej odpoczynku i relaksu niż samego tańca. Ponieważ przez te miesiące spoczynku trochę przytyłam, postanowiłam, że obóz wykorzystam jako „terapię odchudzającą”.
Przeczytaj: Brak apetytu? Zniszcz go jedzeniem!
Moja wiedza na temat zdrowego stylu życia była znikoma, dlatego przed wyjazdem na obóz czytałam sporo o sposobach na schudnięcie. Zaufałam też reklamom i postanowiłam kupić tabletki odchudzające. Nie wiedziałam też, jak powinnam się odżywiać, więc uznałam, że ograniczę posiłki do dwóch dziennie i wykluczę z diety węglowodany.
Okazało się, że podczas obozu spędzałyśmy łącznie 10 godzin dziennie na treningach. Taka aktywność połączona z moją „dietą”, stosowaniem tabletek odchudzających i piciem tylko wody doprowadziła do tego, że po 10-dniowym obozie ważyłam 8 kilogramów mniej (miałam 48 kg przy wzroście 173 cm). Zmotywowana takim przebiegiem zdarzeń chciałam chudnąć dalej. Doszło do tego, że sąsiedzi podchodzili do mnie i pytali, czy jestem chora, a koleżanki w szkole obmawiały mnie po kątach. Bardzo mnie to irytowało, do tego dochodzili rodzice, którzy próbowali przemówić mi do rozsądku i niekończące się pytania znajomych „co Ci się stało?”, „jesteś chora?”. Momentem kulminacyjnym były zakupy, podczas których okazało się, że rozmiar spodni 34-32 był na mnie za duży. Doszło do tego, że popłakałam się w przymierzalni. Nie wspomnę, jak bardzo przy tym ucierpiał mój organizm.
To był moment, kiedy uświadomiłam sobie, że zdrowie jest dla mnie najważniejsze! Zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę, czytając o zdrowym stylu życia, w dalszym ciągu ćwiczyłam, odstawiłam słodycze i kolorowe napoje, a także ograniczyłam tłuszcz. Przygotowywałam sobie pyszne śniadania i lekkie kolacje. Wciąż byłam zaangażowana w grupę aerobikową — jeździłam na zawody i pokazy. Zdrowy styl życia spodobał mi się tak bardzo, że w drugiej klasie szkoły średniej zrobiłam kurs instruktora fitness i aqua aerobiku. Choć było to kilka lat temu, do dziś uprawiam fitness i cały czas dbam o to, co ląduje na moim talerzu!
Aktualnie moja przyjaciółka jest bliska takiego stanu, jaki mnie spotkał po powrocie z obozu tanecznego. Chciała trochę schudnąć do wakacji, a dodatkowy stres w pracy sprawił, że zapomniała czym jest radość z jedzenia. Zaczęła żyć jednym czy dwoma malutkimi posiłkami dziennie. Ponieważ doskonale rozumiem, co teraz dzieje się w jej głowie, staram się pomóc jej z tego wyjść. Codziennie wysyłamy sobie zdjęcia swoich posiłków — jako motywacja do zdrowego jedzenia. Staram się motywować ją, jak mogę i nie odpuszczę. Ufam jej i wiem, że mnie nie oszukuje, bo to bardzo inteligentna dziewczyna, ale zbyt perfekcyjna w tym, co robi. Na pewno będzie czytała ten wywiad i jestem przekonana, że właśnie w tym momencie się uśmiecha :)
Medsowa.pl: I my życzymy przyjaciółce wytrwałości i motywacji, bo zdrowie jest najważniejsze! Z takim wsparciem na pewno jest jej łatwiej. Pisałaś, że sport jest z Tobą od dziecka, czy to oznacza, że osoby, które nigdy wcześniej nie miały w sobie takiego zapału i miłości, mogą nigdy nie stać się takimi „zdrowymi freakami” jak Ty? Jak uważasz?
Każdy może, bez względu na wiek i moment w życiu! Tu chodzi o świadomość siebie i swoich wyborów. Czasami pewne sytuacje zmuszają nas do zmian, które na początku wydają się bardzo trudne, ale obserwując efekty, jakie im towarzyszą, nie chcemy z nich rezygnować. W pewnym momencie coś nam zaczyna wchodzić w nawyk jak np. trening czy nawet wybór soku naturalnego zamiast Coca-Coli. To się zaczyna dziać samo.
Osoby, które dokonały takich zmian w swoim życiu, doskonale wiedzą, o czym mówię. Teraz mamy modę na zdrowy styl życia, szczególnie w dużych miastach, a więc ludzie mają większą motywację, by stać się fit.
Medsowa.pl: Jak znaleźć w sobie motywację do dbania o samego siebie? Zdradź nam co Cię tak pozytywnie nakręca?
Ja po prostu lubię czuć się dobrze sama ze sobą. W każdym aspekcie, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Lubię ładnie wyglądać, mieć zdrową skórę, włosy i paznokcie. Jak wyglądam szczupło, mam delikatnie podkreślone mięśnie i ktoś to zauważy, to czuje się jeszcze lepiej. Tak po prostu.
Podczas treningu muszę przełamywać swoje własne bariery. Chodzi mi o taki stan umysłu, kiedy zaczynam myśleć o tym, by tylko przetrwać i dać radę wytrzymać do końca. To mój sposób na wyładowanie emocji, stresu i zapominanie problemach. Dlatego najczęściej korzystam z takich zajęć jak spinning, jumping frog, czy grit. To świetna terapia, podobnie jak sen, który jest dla mnie, jak lek. Uwielbiam też biegać — świetnie się wtedy koncentruję i dużo rozmyślam. Nie bez powodu jogging nazywany jest pewnego rodzaju medytacją, słuchaniem swojego ciała, przekraczaniem możliwości. Od kilku miesięcy odkryłam w sobie kolejną pasję — taniec pole dance (taniec na rurze). To jest dopiero kształtowanie sylwetki, wzmacnianie ciała i mięśni. Każda nowa figura jest dla mnie wyzwaniem. Tutaj przede wszystkim nauczyłam się cierpliwości i pokory. O endorfinach nie muszę wspominać, zawsze jest ich mnóstwo. Odkrywanie siebie to dla mnie największa motywacja. Zdrowa dieta połączona z aktywnością fizyczną daje takie efekty, jak chcę, więc dlaczego miałabym z tego rezygnować i bardziej się nie nakręcać?
Medsowa.pl: Skąd zainteresowanie zależnością między ciałem a duszą?
Z czystej i naturalnej obserwacji samej siebie. Jeśli dusza współgra z ciałem, dzieją się cuda, dosłownie. Jeśli dobrze czuje się w swoim ciele, a więc mówiąc wprost — podoba mi się moja figura, co wiąże się z dietą i sportem, jeśli jestem wyspana i otaczam się fajnymi ludźmi, dzięki którym się uśmiecham — emanuję taką energią, że przyciągam same dobre rzeczy.
To się nazywa pewność siebie i nie mówię tu o zadzieraniu nosa. Naprawdę tak się dzieje, sprawdziłam to na sobie! Z natury jestem optymistką, dużo się uśmiecham i nie istnieje dla mnie „niemożliwe” albo „nie da się”. Wiem, że brzmi to, jak słowa jakiegoś mówcy motywacyjnego, ale naprawdę tak mam i osoby z mojego najbliższego otoczenia, przy których jestem naprawdę sobą, wiedzą jak jest. Wszystko jest do zrobienia, bo jeśli ktoś chce — znajdzie sposób, a jak nie to znajdzie powód. Tylko że chce się naprawdę wtedy, kiedy to, co w głowie równoważy się z tym, co w duszy i na zewnątrz. Jak człowiek czuje się zdrowy, dobrze wygląda i napełnia się tylko pozytywnymi myślami, wygląda kwitnąco, jest szczęśliwy, ma ochotę przenosić góry. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi!
Medsowa.pl: Wciąż dużo osób nie potrafi holistyczne podejść do swojego zdrowia, czy byłabyś w stanie powiedzieć „jak się za to zabrać” i na czym to polega?
Holistyczne podejście do swojego zdrowia to nic innego jak uzyskanie równowagi między umysłem, ciałem i duchem. Prowadzi to do przepływu energii w ciele, czego efektem jest zdrowie i poczucie szczęścia. Dla mnie priorytetem holistycznego podejścia jest obserwacja organizmu, jego reakcja na to, co jem, co robię i w jaki sposób, a nawet z kim przebywam.
Jeśli się stresuję, czuję ścisk w brzuchu, mam problem ze snem lub źle się czuję w jakimś miejscu, natychmiast muszę sobie z tym poradzić. Zastanawiam się nad przyczyną i robię wszystko, by z tego stanu wyjść. W innym przypadku czuję się bardzo źle, nie jestem sobą, a moja koncentracja jest znikoma. W holistycznym podejściu ważne jest pozytywne myślenie — wspominałam już, że jestem optymistką. Nawet w największej porażce szukam pozytywów. Wyciągam wnioski, uczę się i staram się zapomnieć. Wszystko sprawdzam na sobie i nie oceniam, dopóki nie spróbuję. Największym dowodem na moją pozytywną energię są telefony od moich znajomych, którzy dzwonią do mnie tylko po to, żeby się naładować optymizmem. To naprawdę cudowne uczucie.
Sprawdź ranking najlepszych produktów wspomagających odchudzanie
Kolejnym ważnym elementem jest pokochanie siebie, jako człowieka, czyli takim, jakim się jest. Nie mówię tu tylko o akceptacji ciała i o tym, jak wyglądamy, ale również o tym, kim jesteśmy. Każdy ma wady i zalety i trzeba to w sobie zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Osobiście nie lubię chłonąć informacji, które mają na celu tylko mnie zdołować lub wystraszyć, a to właśnie takich jest pełno w mediach. Słucham muzyki, którą lubię i na jaką mam w danej chwili ochotę. Oglądam filmy, które mają coś do przekazania, a w wolnym czasie wolę sprawić sobie jakąś przyjemność niż robić coś, co uznałabym za stratę czasu. To właśnie sprawia, że mój umysł ma święty spokój od wszelkich negatywnych bodźców. W holistycznym podejściu ważne jest poszukiwanie przyczyn, a nie reagowanie wtedy, kiedy już coś się wydarzy. Jeśli boli Cię głowa, nie ma co myśleć o tabletkach, tylko wyjść na spacer lub zafundować sobie 15. minutową drzemkę i zastanowić się, czy powodem tego bólu nie są zarwane noce, zły sen czy stres. Ta cudowna tabletka ma takie działanie, że złagodzi ból głowy, ale też osłabi wątrobę. Nasze zdrowie to dla niektórych tylko biznes. Przyznam się szczerze, że nawet nie pamiętam, kiedy brałam jakiekolwiek leki.
Od czego zacząć, by holistyczne podejść do swojego zdrowia? Przede wszystkim od zmiany myślenia i nastawienia do życia. Traktować ciało jak świątynię, o którą należy odpowiednio zadbać, by mogła przyciągnąć wszystko to, czego pragniemy.
Medsowa.pl: Powiedziałaś, że nie pamiętasz kiedy ostatnio brałaś jakieś leki. Czy to oznacza, że rzadko chorujesz? Myślisz, że jest to spowodowane jakimiś konkretnymi działaniami, które podejmujesz? Czy mogłabyś się nimi z nami podzielić?
KG: Moim permanentnym, codziennym nawykiem od 6 lat jest picie ciepłej wody z cytryną — codziennie, na czczo, od razu po przebudzeniu. To już taki rytuał. Pierwsze co robię każdego dnia, to idę włączyć czajnik. Taka woda wzmacnia i odkwasza organizm oraz przyspiesza metabolizm.
Od wielu lat jem świadomie i jestem aktywna fizycznie. Jest jeszcze coś, co zdecydowanie wpływa na moje zdrowie — to uśmiech. Kiedy jest mi dobrze, jestem zadowolona, cały czas się śmieję. Kiedy się śmieję — mam pozytywne myśli, a pozytywne myśli przyciągają fajne rzeczy.
Bardzo negatywnie wpływa na mnie stres. Dlatego, kiedy się pojawia — szybko staram się go wyeliminować. Mam świadomość tego, że zdrowie wymaga pewnych wyrzeczeń, ale wszystko jest dla ludzi i jeśli czuję, że mój organizm potrzebuje czekolady, lodów, czy wina to po prostu dostarczam mu tego, czego akurat chce. Kiedyś odmawiałam sobie zbyt wielu rzeczy, dziś jest zupełnie inaczej — jem, co chcę i kiedy chcę. Przestałam się rygorystycznie pilnować i zaufałam swojemu organizmowi, a efekty są lepsze niż wtedy, kiedy zastanawiałam się, czy mogę zjeść czekoladkę o 22:00.
Medsowa.pl: Kiedy umawiałyśmy się na wywiad, napisałaś, że dzięki zamiłowaniu do zdrowia w połączeniu z wiedzą towaroznawcy, PR i marketingu — stworzyłaś własny produkt. Jestem ciekawa, jak bardzo jest on związany ze zdrowym stylem życia? Czy mogłabyś powiedzieć nam o nim coś więcej?
Pewnego dnia obudziłam się rano i pomyślałam sobie — ciastka witaminowe! Muszę je zrobić dla dzieci i osób, które poszukują zdrowych przekąsek. Dosłownie tak było.
Natychmiast sprawdziłam rynek, wyniki badań, konkurencję, napisałam strategię i poszukałam osobę, która może pomóc mi taki produkt stworzyć. Dwa miesiące pracy technologa z moim wsparciem doprowadziły do tego, że się udało. Na ten moment mam już wszystko, co potrzebne, by produkt wszedł na rynek. Producenta, obliczenia związane z produkcją, recepturę, pomysł na opakowanie, biznesplan, dostawców. Teraz pozostał czas i zaangażowanie, by ten produkt mógł być dostępny w punktach dystrybucji, które przede wszystkim kojarzą się ze zdrowiem. To nie jest mój pierwszy pomysł na produkt, ale pierwszy, dla którego poświęciłam czas, pieniądze i swój wysiłek
Medsowa.pl: Dziękuję za wywiad!