Nowy rok to czas, który jest metaforą początku. Zmiany są nieodłącznym elementem życia. Stawianie sobie celów może być motywujące i zachęcać, np. do zmiany nawyków żywieniowych. Czy nowy rok to dobry czas na zmianę nawyków żywieniowych? A może ma to związek z presją na zgrabne ciało? Na ten temat porozmawialiśmy z Aleksandrą Jackowską – dietetyczką i specjalistką z zakresu odżywiania.
Nowy rok – nowy ja. Dlaczego potrzebujemy zmian?
Wydaje mi się, że z jednej strony potrzeba zmiany jest w nas silnie zakorzeniona. Otaczające nas społeczeństwo wręcz narzuca nam stawanie się ,,coraz lepszą wersją siebie". Z drugiej strony boimy się nowości, boimy się stawiać sobie wyzwania. Naturalne jest, że człowiek odczuwa strach przed nieznanym. Zmiana jest integralną częścią naszej osobowości. I nie chodzi tylko o aspekt dietetyczny. Zmiana tożsama jest z nieustannym rozwojem. Jeśli zostanie wprowadzona w nasze życie z sukcesem, przyniesie nam ogrom satysfakcji.
W wypadku nawyków żywieniowych zmiany są jeszcze bardziej istotne. Prowadzą nie tylko do zmian wizualnych. Jest jeszcze druga, ważniejsza strona medalu. Zmiana stylu żywienia to przede wszystkim inwestycja we własne zdrowie. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak to, co jemy teraz, będzie wpływało na nasze ciało w przyszłości. Uchronimy się np. przed miażdżycą, cukrzycą lub innymi chorobami związanymi z zaburzeniami glikemii. Nawet małe zmiany mogą przynieść wymierne efekty.
Czy nowy rok to dobry czas na zmianę nawyków żywieniowych?
Czas na zmiany nawyków żywieniowych jest zawsze. Utarła się magia pierwszego stycznia jako dnia w którym „rodzimy się na nowo”. To jest trochę tak, jakby to, co robiliśmy w latach poprzednich, nagle się wymazuje, a my zaczynamy od „zera”. Jeśli to może komuś pomóc i przekonać go do wprowadzenia zmian – jest to w porządku. Prawda jest jednak taka, że obojętnie czy zdecydujemy się na to w środę po południu, czy 4 kwietnia. Niestety, pierwszego stycznia stawiamy przed sobą zbyt duże oczekiwania. Często, nie jesteśmy w stanie im sprostać.
Nowy rok to okres, w którym zawsze tworzymy postanowienia noworoczne. Można go także potraktować jako początek zmian nawyków żywieniowych. Grunt, aby były one skuteczne, a my nie poddamy się po dwóch dniach.
Czy odchudzanie się od nowego roku jest zdrowe, czy może ma coś wspólnego z presją na zgrabne ciało?
Presja na idealne ciało otacza nas nieustannie. Powiedziałabym wręcz, że zalewa nas niczym lawina z mediów społecznościowych. Wszędzie możemy dostrzec smukłe, wyidealizowane sylwetki (często okraszone także narzędziami z Photoshopa), więc patrząc w lustro, możemy zadawać sobie pytanie: „Dlaczego ja tak nie wyglądam?”. Ta presja jest obecna przez cały rok, chociaż rzeczywiście jej wpływ może nasilać się w trakcie nowego roku. Nie sądzę, aby miało to pozytywny wpływ na odbiorców. Wręcz przeciwnie. Może wpłynąć na pogorszenie samopoczucia wśród wielu osób, które np. niejednokrotnie próbowały redukować nadmiar masy ciała, a ta próba skończyła się u nich fiaskiem.
Widzę też jednak pozytywny aspekt. Znam profile, które prezentują różne sposoby na zdrowe gotowanie, co może zachęcać wiele osób o zadbanie o siebie. Trzeba świadomie wybierać to, co widzimy w mediach społecznościowych. Mieć na uwadze fakt, jak wpływają na nas przekazywane treści.
Mało w mediach mówi się o tym, jak szkodliwe jest posiadanie nadmiaru tłuszczu, szczególnie w okolicach brzucha. Tak zwany tłuszcz brzuszny stanowi fabrykę szkodliwych dla naszego organizmu związków. To one zwiększają ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II, insulinooporności czy innych chorób metabolicznych. Jeśli podejmiemy decyzję o odchudzaniu 1 stycznia to świetnie. Jeśli zrobimy to dwa tygodnie później – też będzie dobrze – grunt by zacząć wprowadzać te dobre zmiany w naszym życiu.
Czy są diety, które szczególnie upodobały sobie okres nowego roku?
Nieustannie pojawiają się jakieś nowe diety cud w internecie lub stare przeżywają swój renesans. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że wybór diety bardzo często jest niekorzystny. Ludzie nie chcą się męczyć, chcą efektów na teraz (a najlepiej na wczoraj). Wpisują w Internecie frazę „Schudnij 5 kg w tydzień”. Takim sposobem trafiają na diety głodówkowe. Są to np. dieta Kopenhaska, dieta Dukana, post Dąbrowskiej i wiele innych. Przyznam, że rzeczywiście da się na nich szybko schudnąć, ale równie szybko utracone kilogramy wracają z nawiązką.
Takie diety dodatkowo skutkują np. zaburzeniami hormonalnymi. U kobiet mogą kończyć się utratą miesiączki. Pojawia się także wypadanie włosów, łamliwość paznokci, osłabienie, nerwowość i podatność na choroby. Takie style żywienia nie uczą dobrych nawyków. Po zakończeniu takiej diety człowiek wraca do tego, jak odżywiał się dawniej i właśnie ten powrót skutkuje przywróceniem wagi.
W jaki sposób odchudzać się z rozsądkiem i zdrową głową?
Przede wszystkim trzeba znaleźć problem, dla którego tyjemy. Może dostarczamy sobie dodatkowe kalorie w postaci słodzonych napojów? Może podjadamy między posiłkami lub mamy słabość do słodyczy? Musimy też określić cel, dla którego chcemy zredukować nadmiar tkanki tłuszczowej. Jeśli kompletnie nie wiemy jak zacząć, warto udać się po poradę do dietetyka. On dopasuje dla nas odpowiedni plan adekwatny do celu i preferencji żywieniowych. Musimy uświadomić sobie, że dieta nie jest równoznaczna jedynie ze spożywaniem jałowej sałaty i wafli ryżowych. Możemy jeść naprawdę smaczne posiłki, od czasu do czasu spożywając nawet słodycze.
Podstawę diety powinny stanowić warzywa i owoce, produkty pełnoziarniste i dobrej jakości nabiał. Nie słodkie i słone przekąski czy fastfoody. Dokonywane przez nas wybory powinny być podejmowane świadomie. Gdy zobaczymy, że odchudzanie to wcale nie takie duże wyrzeczenia, cały proces będzie przebiegał łatwiej. Ważne, by wyrobić w sobie zdrowe nawyki. Żeby w trakcie odchudzania zachować zdrową głowę, musimy mieć do tego zdrowe podejście. Jak to zrobić? Nie stawiać przed sobą restrykcji. Jeść świadomie, od czasu do czasu pozwalając sobie na coś mniej zdrowego.
A co z poczuciem frustracji powstałej przez niemożność zrealizowania celu?
Gdy coś nie idzie po naszej myśli, nic dziwnego, że odczuwamy niezadowolenie i frustrację. Przede wszystkim zaczęłabym od poszukania przyczyny ,,dlaczego mi nie wyszło?". Następnie wprowadziłbym zmiany, które naprowadziłyby mnie na dobrą ścieżkę. Żeby nie frustrować się, trzeba skończyć porównywać się z innymi. Każdy ma swoje tempo wprowadzania zmian, każde ciało jest inne i inaczej reaguje na zmiany.
Czasem możemy czuć się niezadowoleni, bo przecież podejmujemy wysiłek, a efekty nie są wymierne do naszych oczekiwań. Wtedy trzeba stanąć jakby obok siebie i stać się własnym przyjacielem. Co byśmy powiedzieli bliskiej osobie w takiej sytuacji? Na pewno padłyby słowa otuchy i motywacji do dalszych zmian. Dlaczego nie wprowadzić tego u siebie?
Jak zatem mądrze stawiać postanowienia?
Słowo klucz w tworzeniu postanowień to właśnie ten epitet – mądrze. Stworzono nawet taką „mądrą” metodę – SMART. Poszczególne litery pochodzą od angielskich słów, które w przetłumaczone na język polski, pokazują, w jaki sposób tworzyć cele i postanowienia.
Nasz postanowienie powinno być:
- konkretne (czyli nie schudnę a np. schudnę 5 kilogramów w tym roku),
- mierzalne (nie da się schudnąć 10 kilogramów w miesiąc!),
- osiągalne (jeśli wiemy, że nasza sytuacja finansowa nie jest zbyt dobra, nie zakładajmy, że będziemy jeść tylko drogie bio produkty),
- istotne (to musi być ważna zmiana dla nas),
- określone w czasie (czyli np. dwa razy w tygodniu pójdę pobiegać).
W tych postanowieniach bądźmy dla siebie wyrozumiali, a osiągniemy sukces!